I jest rozdział drugi. Króciutki, ale jest.
Rozdział trzeci dodam po powrocie z wakacji. Możliwe, że 18 sierpnia.
Miłego czytania.
Daria.
Rozdział trzeci dodam po powrocie z wakacji. Możliwe, że 18 sierpnia.
Miłego czytania.
Daria.
***
Tego
ranka Draco obudził się bardzo nie wyspany. Przez całą noc
rozmyślał o tym, co stało się poprzedniego dnia. Miał nadzieję,
że to tylko zły sen, że obudzi się w swoim dormitorium. Powoli
otworzył swoje zaspane oczy i niemalże krzyknął z przerażenia.
Nad jego głową ujrzał rudą, rozczochraną czuprynę.
-
Weasley! Co ty do cholery wyprawiasz?!
-
Spokojne Smoku. Chciałem Cię tylko obudzić. - Oznajmił Rudzielec.
Miał na sobie wychodzoną, czerwoną piżamę w paski, a na jego
twarzy gościł głupkowaty uśmiech.
Draco posłał mu spojrzenie godne bazyliszka i leniwie udał się do łazienki.
- Więc to jednak nie sen... - Myślał smutno.
Draco posłał mu spojrzenie godne bazyliszka i leniwie udał się do łazienki.
- Więc to jednak nie sen... - Myślał smutno.
Wziął
szybki prysznic i z niechęcią ubrał swoje Gryfońskie szaty. Czy
naprawdę nikt nie zauważył, że czerwony ani trochę na pasuje do
jego cery? Zaczynał czesać włosy, gdy usłyszał głos Weasley'a.
-
Smoku pośpiesz się, bo się spóźnimy na śniadanie.
Blondyn
wiedział, że jedzenie to największa, życiowa pasja Rudego i że
nigdy nie zrozumie, że jego włosy muszą wyglądać świetnie.
Kilkanaście ruchów grzebieniem nie wystarczy, aby doprowadzić
fryzurę do idealnego stanu.
Wielka
Sala była prawie pusta. Draco z utęsknieniem spojrzał w stronę
stołu Slytherinu, przy którym siedziała Granger z jego najlepszym
przyjacielem. Nie mógł uwierzyć, że jego miejsce zajęła jakaś
przemądrzała szlama.
-
Hej, Malfoy! Co się tak patrzysz? Chciałbyś pewnie posiedzieć w
naszym, lepszym towarzystwie. - Powiedziała Granger z chytrym
uśmieszkiem.
Ten
uśmiech, był jego znakiem rozpoznawczym. To on zawsze kpił sobie z
innych, a teraz co? Nie da się poniżać tej głupiej szlamie.
- No,
no Granger... Coś ty taka pyskata? Chyba nie wiesz do kogo mówisz!
Gryfonka,
albo raczej Ślizgonka wybuchnęła śmiechem. Jego matka się o tym
dowie! Takie kpiny to nie z niego. Nie z Dracona Malfoy'a! Już
miał jej dogadać, gdy poczuł zaciskające się palce na swoim
ramieniu. „Głupi Potter” - pomyślał Blondyn.
- Chodź Smoku. Nie warto.
***
- Chodź Smoku. Nie warto.
***
- Na
dzisiejszej lekcji, będziemy przesadzać mimbulus mimbletonie.
Możecie dobrać się w pary. - Rozległ się głos profesor Sprout.
Draco
dopiero teraz uświadomił sobie, że właśnie zaczęła się lekcja
zielarstwa, a Ron siedzący obok, cały czas się w niego
nieprzytomnie wpatruje. Blondyn rozejrzał się po klasie. Jedyną
osobą, która jeszcze nie miała pary była ... Granger!
-
Malfoy, chodź tu. Będziesz ze mną - Zawołała do niego Hermiona.
- No co się tak patrzysz? Będziemy razem pracować, a bynajmniej TY
będziesz pracować. Ja nie mam zamiaru się przepracowywać. -
Dodała dziewczyna widząc jego minę.
Chłopak
wpatrywał się w nią tępo. Granger miałaby siedzieć bezczynnie
na lekcji? Miałaby nic nie robić? To do niej nie podobne. Ona
zawsze wyrywała się do odpowiedzi. Między innymi dlatego jej tak
nienawidził. Ona zawsze musiała być najlepsza i najmądrzejsza, a
teraz co?
Draco usiadł przy wolnym stoliku i zabrał się do pracy.
- Podaj mi łopatkę. - Rozkazał przyglądając się roślinie.
Draco usiadł przy wolnym stoliku i zabrał się do pracy.
- Podaj mi łopatkę. - Rozkazał przyglądając się roślinie.
- Nie
będziesz mi rozkazywał! - Oburzyła się dziewczyna.
- Jak
jesteś taka mądra, to sama to sobie przesadzaj!
- No
dobra, masz.
Podając
mu łopatkę, delikatnie musnęła palcami kawałek jego dłoni i od
razu spłonęła rumieńcem. Chłopak uśmiechnął się sam do
siebie, widząc jak na nią działa.
- Siemanko! - Usłyszeli głos Zabiniego, gdy skończyli pracę.
- Hej. - Odpowiedzieli razem, przez co Hermiona znowu się zarumieniła.
- Siemanko! - Usłyszeli głos Zabiniego, gdy skończyli pracę.
- Hej. - Odpowiedzieli razem, przez co Hermiona znowu się zarumieniła.
- Ja
jestem Blaise. - Uśmiechnął się chłopak wyciągając rękę w
stronę Dracona.
„Doskonale
wiem kim jesteś, kretynie” - myślał Blondyn.
Draco. - Odpowiedział chłopak i uścisnął rękę Diabła.
Draco. - Odpowiedział chłopak i uścisnął rękę Diabła.
Blondyn
odwrócił się w stronę Rona i Harry'ego. Rudzielec wpatrywał się
w czarnoskórego chłopaka pełnym nienawiści spojrzeniem.
-
Widzę, że już skończyliście, więc porywam Mionkę. Do
zobaczenia, Draco! - Powiedział Ślizgon, chwytając dziewczynę za
ramię i odciągając ją od stolika.
***
Blondyn
pędził szybko do lochów. Właśnie zaczynała mu się lekcja ze
Snape'm, a on jak na złość musiał wracać się do cieplarni po
swoją torbę. Jak mógł jej zapomnieć? Miał dziwne wrażenie, że
to przez Granger. Gdy dotknęła jego ręki, podając mu łopatkę,
po jego ciele przeszedł dziwny dreszcz, ale wmawiał sobie, że to
od chłodu, jaki panował na dworze.
-
Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie... - Powiedział zdyszany
Draco.
- Pan
Malfoy... - nie dokończył nauczyciel, gdyż do klasy wbiegła
jeszcze jedna osoba.
- I
pan Zabini. No, proszę... Szlaban. Dzisiaj o 18.00 w moim gabinecie.
- Ale
profesorze, dzisiaj mamy trening... - Powiedział smętnie Blaise.
-
Trzeba było przyjść na czas, panie Zabini. A teraz siadać! -
Burknął Snape.
No no... rozdział super! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń